środa, 26 lutego 2014

Rozdział 4

 z dedykacją dla Natalii Bochenek za pierwszy komentarz!! <3

Oczami Ami:

Gdy zobaczyłam obraz za oknem samolotu po prostu oniemiałam. Było tak pięknie!

Po około 30 minutach od startu usłyszałam, że lądujemy w Berlinie. Zdziwiłam się, ponieważ nie mieliśmy mieć żadnych przesiadek. Pomyślałam, że to może jakaś awaria samolotu czy coś! Jednak okazało się po prostu do samolotu wsiadali pasażerowie. Chwilę potem podszedł do mnie chłopak, chyba w moim wieku i nawet przystojny.
Chłopak- Przepraszam, ale to moje miejsce!- przez chwilę nie zwracałam uwagi na to, co on mówi, bo zatopiłam się w jego prześlicznych, niebieskich jak ocean oczach.
Ami- Przepraszam coś mówiłeś? - strzeliłam buraka 
Chłopak- Tak, że to moje miejsce! - uśmiechnął się 
Ami- O sorka nie wiedziałam! Już się przesiadam. Po prostu  chciałam zobaczyć jak startujemy.
Chłopak- Obok ciebie nikt nie siedzi?- zapytał mnie dalej się uśmiechając 
Ami- Nie! - odpowiedziałam szybko
Chłopak - To zrobimy tak! Po prostu zamienimy się miejscami! -powiedział
Kiedy chłopak zajął miejsce obok mnie stewardesa poprosiła o zapięcie pasów bezpieczeństwa. Gdy zaczęliśmy się powoli wzbijać w powietrze, ze strachu chwyciłam rękę tego chłopaka i mocno ścisnęłam.
Chłopka - Yhym! Czy mogłabyś puścić moją rękę? Bo powoli tracę czucie!- powiedział i uśmiechnął się
O Boże, po prostu się rozpłynęłam przez ten jego zabójczy uśmiech.
Ami – O sorka nie chciałam!
Chłopak- Nie no przecież nic się nie stało! To twój pierwszy lot?
Ami – No aż tak to widać?
Chłopak- Tylko troszeczkę! A tak w ogóle to jestem Niall
Ami – A ja Amelia ale mów mi Ami!
Niall- miło mi cię poznać Ami!
Ami – Mi ciebie też Niall!
Jeszcze chwile no nie wiem jak to opisać, bo rozmową tego nie da się nazwać! Cały czas się śmiałam, nawet  stewardesa przyszła nas uciszyć. Niespodziewanie strasznie zachciało mi się spać i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Halo Ami  obudź się, wylądowaliśmy . – Usłyszałam głos Nialla i leniwie otworzyłam oczy. Zobaczyłam jego uśmiech i od razu rozpromieniałam.
Niall- Ja już muszę lecieć bo na mnie czekają!
Ami – No jasne! To pa!
Niall – Do zobaczenia!
Przytulił mnie na pożegnanie i niczym się zorientowałam jego już nie było. Wzięłam swój bagaż podręczny i wysiadłam z samolotu. Przed wyjściem czekali już na mnie Eli i Ryan, razem ruszyliśmy po nasze bagaże.

Oczami Nialla;
Ejj stary, co za laska koło ciebie siedziała w samolocie?- Zapytał podśmiewując się Harry
Nie żadna laska tylko Ami- odpowiedziałem
Nie no widać, że wpadła ci w oko! – dodał
Wcale nie! A poza tym ja mam dziewczynę!- powiedziałem podenerwowany
Tego pustaka? Olej ją! Myślę, że masz numer tamtej dziewczyny z samolotu-powiedział jeszcze raz Harry
Nie nazywaj jej tak? No i nie mam numeru!
No to przegrałeś życie stary! – Wtrącił się Louis
Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że chyba właśnie tak jest! Ami to naprawdę fajna dziewczyna! Ona jest po prostu w moim typie, idealna. Miałem nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy ją widziałem.  

..........................................................................
Mam nadzieje że się podoba. Dziś wyszedł chyba trochę dłuższy.Następnego rozdziału spodziewajcie się w sobotę albo niedziele. Lovki <3

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 3

-Ami, Ami obuć się!! – Krzyczała na mnie siostra
-No już przecież wstaje!
- No to dobrze. Jest 6 rano, a o 10 mamy samolot
-Co już 6. Szybko wybiegłam z pokoju do łazienki jak poparzona. Wykąpałam się i ogarnęłam. Gdy wyszłam zabrałam jeszcze swoje ostatnie rzeczy i zeszłam z walizkami na
du.
-Jestem! – stanęłam w dzwiach do  kuchni z triumfalnie podniesionymi rękoma.
-I co mamy się śmiać cz płakać – powiedział śmiejąc się ze mnie Ryan
- Te szwagier ty nie przeginaj, bo będziesz miał ze mną ciężko – odpowiedziałam wystawiając język.
-Dobra spokojnie dzieci – skarciła nas Eli – Jedzcie śniadanie i zbieramy się na samolot.
Po zjedzonym śniadaniu ok. 8 rano wsiedliśmy w nasz samochód i popędziliśmy na lotnisko.
Tam czekał na nas Maciek najlepszy przyjaciel Eli i Ryana. Był dla nas jak członek rodziny, ponieważ prawie cały czas z nami przesiadywał. Miał za zadanie zabrać nasz samochód i wysłać nam go potem promem do Anglii.
-Hej Eli- przytulił ją – Siema Ryan – zbił sobie z nim 5- Hej ty mój mały misiu- powiedział do mnie śmiejąc się!
-Ej serio ja nie mam 5 lat! Strzelam focha.- powiedziałam, udając złą
 -No dobra ty moja mała dziewczynko!
Dałam mu kuksańca w ramie i powiedziałam – tylko nie mała, mam już 17 lat!
W tym Momocie wszyscy wybuchli śmiechem.
-Dobra idźcie już na ten samolot, bo wam odleci- zaśmiała się Maciek
-O nie ja na to nie pozwolę! Ruszać się –krzyknęłam próbując wziąć nasze walizki! Chyba musiało to wyglądać komicznie, bo walizek było kilka a ja byłam sama.
-Poczekaj na nas- krzyknęła Eli –Daj nam chwile- dodała
-Ok.- powiedziałam, z niezadowoleniem

  Narzeczeni jeszcze chwile porozmawiali z Maćkiem i chwilę później ruszyliśmy na odprawę. Po koszmarnej godzinie odprawy wreszcie usiedliśmy w samolocie. Ja musiałam usiąść sama , bo Emi siedziała ze sowim ukochanym. Zajęłam miejsce pod oknem, żeby móc zobaczyć jak startujemy i jak wygląda świat z tak wysoka, ponieważ był to mój pierwszy lot samolotem. Rozglądałam się po samolocie. Wszystko wyglądało tak mega bosko. W końcu lecieliśmy 1 klasą. Kiedy samolot zaczął się wzbijać w powietrze powiedziałam do siebie- nowy rozdział w moim życiu czas zacząć, na szczęście nikt koło mnie nie siedział, bo uznał by mnie za nienormalną.


.................................................................
Mam nadzieje że rozdział się podoba. Proszę zostawiajcie komentarze!! :*  

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 2

Czas teraźniejszy:

‘Oczami Ami:’

Ten miesiąc miną mi bardzo szybko. Gównie na pakowaniu swoich rzeczy, nawet podczas wykonywania tej czynności znalazłam kilka drobiazgów, których tak dawno szukałam. Właśnie kończyłam pakowanie moich rzeczy, bo już za dwa dni wyjeżdżamy, a jutro nie będę miała, kiedy się spakować. Jednak nie biorę wszystkich moich rzeczy, ponieważ zapewne na wakacje będę wracała do Polski.
Zmęczona pakowaniem poszłam wziąć prysznic i pójść spać, bo jutro wielki dzień.

„Następnego dnia’’

O Boże, czy ten budzik musi tak głośno dzwonić!!- zirytowana leniwie podniosłam rękę na stolik, aby wyłączyć mój budzik. Niestety musiałam pożegnać się z krainą Morfeusza i wstać z mojego cieplutkiego i wygodnego jak nigdy dotąd łóżka. Wstając usiadłam na łóżku i powiedziałam sama do siebie: - To już dziś ostatni dzień czas zacząć.
Po totalnym przebudzeniu wzięłam moje rzeczy i poszłam do łazienki, przygotować się do wyjścia. Po ubraniu się w to:
 wzięłam swoją torebkę i chwyciłam jeszcze jabłko z kuchni i wyszłam. Była godzina 7.50, więc nie musiałam się spieszyć, bo miałam tylko 100m do szkoły. Wchodząc do szkoły widziałam wzrok ludzi jak się na mnie patrzyli. Czułam się jakoś niezręcznie i nieswojo. Po chwili, podeszły trzy znajome mi dziewczyny, chciały się ze mną pożegnać. Byłam mile zaskoczona tym faktem!

Lekcje minęły mi bardzo szybko. Na ostatniej lekcji miałam godzinę wychowawczą. Co się okazało zrobili mi małe pożegnanie. Nawet moja rywalka się ze mną pożegnała (pewnie cieszył ją fakt, że odchodzę i będzie miała wolną rękę do podbijania szkoły wyglądem). Gdy lekcja się już skończyła, jeszcze raz się ze wszystkimi pożegnałam. Nawet nie było mi ciężko, ponieważ nie miałam tu nikogo bliskiego. Poszłam jeszcze do szafki po moje ostatnie rzeczy i spokojnie wróciła do domu. Po otwarciu drzwi do mieszkania weszłam do środka, zamknęłam je tyłem rzucając torbą gdzieś w głąb korytarza powiedziałam – Moją przygodę czas zacząć!


.....................................................
Jak ktoś to wgl czyta to sorka że tak późno dodaje ale nie miałam czasu! :* Przepraszam też że taki krótki!!